czwartek, 17 września 2015

Rozdział 1

Wiem... sknociłam rozdział... sorka, i jestem pewna na 99% że oczekiwaliście innego obrotu spraw...
------
Wracałam z psychiatryka, osoby które tam poznałam nie za bardzo przypadły mi do gustu prócz mojej paczki... Stanęłam przed „moim” domem, i zastanawiałam się czy zapukać, czy lepiej od razu iść do Scootera? Ech... i tak prędzej czy później będę musiała tam iść po rzeczy. Spojrzałam w sąsiednie podwórko, nie wiem czy wam już mówiłam że mieszkam w jednorodzinnym domku. Bawiły się tam córki sąsiadów, mają teraz po 10 lat, pamiętam że bardzo lubiłam się z nimi bawić... Ale teraz dla mnie są to bachory. No cóż każdy ma inny gust. Dziewczynki spojrzały w moją stronę. Zaniemówiły i przestały się ruszać. Uśmiechnęłam się do nich moim uśmiechem (od aut. Uśmiechem Evy jest uśmiech psychopaty). Zaczęły płakać, no bez przesady mają już po 10 lat. Oczywiście pobiegły do domu, bo kto się mnie nie boi. W psychiatryku każdy bał się mnie, więc raczej nie miałam wrogów. Poczekałam kilka minut, umysł podpowiadał mi że będzie zabawa. Po kilku minutach z domu wyszedł sąsiad ze swoją żoną, oczywiście płacz dziewczynek przyciągnął też ciekawskich sąsiadów. Nikt nie ruszał się poza terenem swojego domu. No i dobrze, jestem pewna że doszły do nich wiadomości o mnie... Nie lubię się chwalić ale często z moją paczką byliśmy w gazetach i budzimy postrach. Dobra ja tak stoję... a muszę tylko zabrać rzeczy i do Scoota. Hue Hue Hue Tia... Podeszłam do drzwi, zapukałam czułam na plecach ciekawskie spojrzenia ludzi. Dobra lubię być w centrum uwagi ale to już przesada. Odwróciłam się do nich po czym powiedziałam.
-Cholera! Zajmijcie się czymś konkretnym! Po mojej wypowiedzi wszyscy pochowali się w domach. No i zresztą dobrze. Odwróciłam się i zauważyłam moją mamę. Powiedziałam prosto:
-Cześć, przyszłam po moje rzeczy.
-A ty to kto? Cholera tak nie będzie ze mną pogrywać. Weszłam do domu, mijając zdziwioną matkę, krzyknęła coś i po chwili zza drzwi wyszedł mężczyzna, dobrze zbudowany i trzymający na rękach dziecko, dwuletnie? Nie mam pojęcia.
-Kim ty jesteś? I co robisz w naszym domu! Powiedział mężczyzna.
-To chyba ja powinnam się spytać pana?
-Co za niewychowane dziecko! Matka cię nie wychowała?! Tia... tym razem głos zajęła kobieta, która była kiedyś moją matką. Spojrzałam na nią, po czym poszłam na górę zostawiając ich oszołomionych. Po chwili zeszłam z moimi rzeczami.... Nie było ich wcale tak dużo, pewnie je już wyrzucili. Spojrzałam na nich a kobieta spytała się?!
-Kim ty do cholery jesteś? Nie miałam zamiaru im tego tłumaczyć, więc powiedziałam tylko:
-Któregoś dnia zobaczymy się w piekle. Oczy kobiety zeszkliły się, chciała do mnie podbiec ale ja już zdążyłam wyjść. Ma nowe życie, nie będę jej zawadzać. Postanowiłam pójść już do Scootera, w końcu ile można. Mieliśmy całą paczką zamieszkać u niego, więc na pewno nikt mnie nie zgwałci, no chyba że Jake. A tak swoją drogą to jeszcze się nie zakochałam i jestem dziewicą... Każdy gwałciciel omija mnie szerokim łukiem, co ja mówię każdy człowiek omija mnie szerokim łukiem i czuję się z tym świetnie. Przybrałam na twarz swój uśmiech po czym ruszyłam z torbą przed siebie. W połowie drogi mój bagaż zaczął się robić dziwnie ciężki, mogłam się posłuchać Scoota i wziąć jego auto. A najlepsze jest to że ktoś we mnie wpadł. Wszyscy ludzie dookoła zatrzymali się i wciągnęli powietrze w płuca. Tym kimś kto we mnie wpadł, okazał się mój jedyny, prawdziwy przyjaciel z dzieciństwa, nazywał się Mateusz... ale mówiłam na niego Mati. Stał i patrzył się na mnie spode łba, chyba mnie nie poznał. Spojrzałam na niego jeszcze raz, cholera na pewno mnie nie poznał. Wszyscy ludzie czekali na rozwój wydarzeń, pewnie myślą że mu przywalę czy coś. No dobra przyznaję się że pierwsza moja myśl tak brzmiała, ale gdy się okazało że to Mati... wiecie. Jeszcze raz rozejrzałam się po ludziach, po czym niespodziewanie przytuliłam Matiego. On stał jak sparaliżowany a ludziom aż opadły szczęki.
-C-co mi-i zr-robis-sz? Spytał, heh.
-Nic, pogadamy, tylko daj mi chwilkę. Powiedziałam po czym podniosłam wzrok i powiedziałam:
-A wy do cholery jasnej co?! To jakieś przedstawienie jest?! Od razu pouciekali.
-No Mati co tam u ciebie, minęły całe trzy lata.
-Eve? Ty jesteś tą psychopatką?!
-Twierdź se jak chcesz, ja twierdzę że jestem wyjątkowa na swój sposób.
-Zabijesz mnie?
-Nie, no coś ty, ale wiesz mam prośbę...
-Co jest?
-Bo widzisz właśnie idę do Scoota... A ta torba jest cholernie ciężka.
-Emm... mam ją wziąć?
-Jakbyś mógł?
-Jasne... A ten Scoot... to..
-To co?
-To twój chłopak? Powiedział niby pewnie, ale zdradziły go jego rumieńce, hue hue hue umiem działać na chłopaków.
-Niep, Scooter to chłopak Ruth... nie mów mi że nie czytałeś gazet?!
-Czytałem, tylko to wyglądało jakbyście byli parą.
-Heh, nigdy nie słyszałam czegoś głupszego. Całą drogę do domu Scoota przegadaliśmy, gdy już doszliśmy... a nie powiem dużo ludzi się na nas patrzyło. A najbardziej chyba na Mata, bo szedł ze mną... i to szczęśliwy. Nawet nie wiecie jak mnie brzuch bolał od śmiechu. No to tak... gdy doszliśmy pożegnałam się z Matem pocałunkiem w policzek, No co? To normalne! Weszłam do domu, oczywiście miałam klucze, a nie powiem że dom Scoota... to znaczy on go kupił specjalnie dla nas, czyli to jest dom nas wszystkich, ale Scoot jest najstarszy i to on obejmuje sprawy finansowe, a nie powiem mamy dużo kasy. Z naszymi mocami to dosyć łatwo je zdobyliśmy. No więc gdy weszłam przywitałam się z wszystkimi: Scootem, Ruth, Ericiem i Jakiem. Po czym usiadłam koło Jake i zabrałam mu kanapkę.
-To co dzisiaj robimy? Spytałam.
-Emm... A która godzina? Spytał Scoot. Ruth spojrzała na zegarek po czym powiedziała:
-19.23.
-Okey, to może dzisiaj zrobimy sobie wolne, bo jak wskazali na tej gazecie Eve zrobiła dzisiaj niezłe zamieszanie. Powiedział Scoot, po czym Eric wyrwał mu gazetę z rąk, i zaczął cytować.
- „Eve Lier, jakże znana nam chora psychicznie dziewczyna która lubi mordować, przytulała dzisiaj niejakiego Mateusza Sopera. Z naszych źródeł wynika, że słynna Eve zmieniła swoje zachowanie i opuściła słynną piątkę. Co stanie się zresztą? Czy poradzą sobie bez Eve?” Tia, Eve coś ty tam robiła.
-Emm... No przytuliłam Mata, czyli nie zrobiłam nic złego. Powiedziałam.
-Ale nas nie opuszczasz ślicznotko... Prawda? Zapytał Jake.

-Nie, jeszcze będziecie musieli się ze mną trochę pomęczyć. Powiedziałam po czym postanowiłam że pójdę do swojego pokoju, na wyjście rzuciłam jeszcze tylko krótkie „Nara”. Poleciałam wykończona do swojego pokoju. Był on w kolorach czarno czerwonych. Tia to są moje ulubione. A czerwień przypomina krew... więc tym lepiej. Położyłam się na moim łóżku z pościelą w krew, pewnie mi nie uwierzycie ale to mnie uspokaja. No więc położyłam się na łóżku, wcześniej przebierając się w pidżamę usnęłam.

sobota, 12 września 2015

Prolog

Nie mogę w to uwierzyć. Właśnie kieruję się w kierunku szkoły na rozmowę z dyrektorem. Moja jedyna córka, trzynastoletnia Eve, połamała komuś rękę. Nadal nie mogę w to uwierzyć. Podjechałam pod szkołę. Wysiadłam z auta, po czym szybko ale dumnie wkroczyłam na teren szkoły. Gdy byłam pod gabinetem dyrektora zaczęłam się zastanawiać jak ja ją wychowałam. Zapukałam a gdy usłyszałam ciche „proszę” weszłam. Pierwsze co zobaczyłam to siedzącą Eve, z spokojnym wyrazem twarzy. Nie wiedziałam jak ona mogła wtedy siedzieć tak spokojnie, przywitałam się z dyrektorem.
-Dzień dobry.
-Ach, Dzień dobry, pani Aghata? Mama Eve?
-Tak to ja. Prowadziłam zacięta rozmowę z dyrektorem na temat zachowania Eve, a ta nic sobie z tego nie robiła. Byłam zła na siebie, bo myślałam, że to ja zawiniłam w wychowaniu jej. Wspólnie z dyrektorem zadecydowaliśmy że wyślemy Eve, do psychiatryka na trzy lata. Była to bardzo trudna decyzja, ale wiedziałam że to dla jej dobra. Eve była jakby nieobecna na tej rozmowie, w ogóle się nie odzywała. Zabrałam ją do domu gdzie miała się spakować. Ona po prostu weszła, od razu do swojego pokoju, poszłam za nią. Trudno będzie mi się z nią pożegnać. Gdy weszłam zdziwiło mnie to co tam zastałam. Była tam już spakowana Eve. Nie wiedziałam, że tak szybko się spakuję. Wyszła mijając mnie w progu i mówiąc: „Któregoś dnia zobaczymy się w piekle”. No nie powiem zdziwiło mnie to. Ale najgorsze jest to, że już nigdy jej nie zobaczyłam.

Informacje o blogu =ↀᴥↀ=



Elo! Tutaj Dream i razem z Shadow będziemy prowadzić tego bloga…. Raczej ona będzie pisała ale razem będziemy wymyślać historię. Blog będzie w skrócie opowiadał o Eve, tutaj macie jej krótki opis:
Eve Lier – 16 latka o długich blond włosach i dwukolorowych oczach. W wieku 13 lat została wysłana do psychiatryka. Ma moc telekinezy i umie zadawać ból swoimi myślami. Nienawidzi swojego młodszego brata Aleksa, równie dobrze gardzi swoją matką od kąt skończyła 13 lat.